Wiosna 2009
No i nastał rok 2009. Woda nas już nie dziwi, trzeba było się z nią oswoić. Ławy sa jak były, staw pod planowanym garażem też - zielone żabki, dzikie kaczki i inne takie tam ... czują się jak u siebie w domu.
No i nastał rok 2009. Woda nas już nie dziwi, trzeba było się z nią oswoić. Ławy sa jak były, staw pod planowanym garażem też - zielone żabki, dzikie kaczki i inne takie tam ... czują się jak u siebie w domu.
19/09/2008 zalaliśmy ławę .. jak na obrazku :)
17m3...dwie gruchy plus pompa...godzina roboty w błocku...resztki wody elegancko zostały wypchane przez beton...
Ponieważ szkoda trochę kasy na deski na szalunki, policzyliśmy że płyty OSB wyjdą nas taniej. KUpiliśmy OSB wodoodporne 3, na 12 mm. Teściu zaoferował też swoją pomoc i szwagier i w dwa dni zrobili szalunki.
Drugiego dnia Jeden Dobry Człowiek przywiózł nam zbrojenia od Grażynki i Alberta i wylądowały w wykopie.
Jak widać woda nas nie opuszcza....
Nie bardzo wierzyłam w "siłę i moc" tych szalunków...płyta wyglądała teraz bardzo "cieniutko". Nie było już czasu, żeby polecieć do Kościoła i wrzucić na tacę, żeby wszystko się udało ....gdyż ...ponieważ........osobiście zamówiłam dziś BETON na ławę i następnego dnia miał przybyć ....wreszcie....żebyśmy WRESZCIE wyszli z tej wstrętnej wody !
No i co sądzicie o gustownych gumiaczkach ;) ? Spisały się ;)
Tak więc wykop został odkopany :). Woda gruntowa podchodzi jednak trochę..ale nic to. Nie jest źle. Ponieważ obsypały się brzegi wykopu podczas wspomnianych wcześniej ulew, musimy zrobić szalunki.
Spieszyliśmy się z kopaniem pod ławę żeby od poniedziałku, 18.08. przywieźć zbrojenie. Zbrojenie kręciliśmy na działce naszych miłych przyjaciół czyli u Grażynki i Alberta (POZDRAWIAMY !!!). Znosili nasze towarzystwo dzielnie przez chyba tydzień ... dzielni to ludzie i cierpliwi ;) ! Wracając do wykopu ....wyjechaliśmy na weekend, kiedy to szalały tornada po Polsce ... kiedy wróciliśmy i zobaczyliśmy to co na zdjęciu to..... serce bolało. Szczególnie mocno mojego męża, bo on walczył z wykopem :(( .
Wody było FUUUULLLLL.....lekka załamka nas opanowała. Zasięgaliśmy różnych porad u różnych ludzi, którzy budowali swoje chałupy..pomysłów było wiele, np.: zasypać piaskiem, zasypać gruzem... itd. Wspaniałomyślnie (hehe) zadzwoniliśmy do kierownika budowy, żeby się chłop wypowiedział na te wszystkie pomysły to....to co powiedział nie nadaje się na forum ;). Oznacza to, że zostaliśmy oświeceni i pokierowani na właściwe tory ;) przez kierownika i nabyliśmy fajną pompę, żeby pozbyć się tej wody z wykopu.
W kolejnym tygoniu wypompowywaliśmy wodę. Breja została nieziemska ... rów jest blisko więc 30metrowy wąż i heja z wodą do rowu. Myśleliśmy że trochę się to osuszy w kolejnych dniach ...i tak też było. Kupiliśmy potem rewelacyjne gumiaczki par dwie dla męża i jego brata, którego poprosiliśmy o pomoc przy wykopie. Kolejny tydzień trwało wybieranie osypanej do wykopu ziemi ... w gustownych kaloszkach prosto z OBI ;).