Panowie skończyli malowanie. Generalnie jest elegancko zrobione. Wyjątkiem jest moja kochana srebrna ściana. Panowie ostrzegali mnie, ze będzie wszystko widać - każdą dziurkę, każdą nierówność, no ale ja jak zawsze jestem mądrzejsza ;)) , no, ściana nie wydawała sie być taka zła.
Wyszło jak wyszło - widac na obrazku. Po pierwszym malowaniu panowie całą ścianę zatarli jeszcze raz, bo było tak jak mówili. Potem pomalowali dwa razy. Wszystko widać - nie wiem, czy lakierowanie coś da (ponoć dzięki lakierowi nie będą odpadac srebrne drobinki). Generalnie masakra...mam doła, bo to ważna ściana w salonie. Przy tym "budowlanym" oświetleniu marnie to wygląda, może inaczej będzie, jak będzie wisiała lampa, kinkiety.....wieczorem w każdym razie widać strasznie źle tą ścianę. Mówiąc baaaaardzo delikatnie...nie wiem czy ponowne malowanie coś da, czy to juz koniec...(?)
Masarka
Jeszcze nie widziałam jej w dzień, ale chyba bedzie mniej widać. Kurcze, gdybyśmy tak mieli ściany z płyt gipsowych....to nie byłoby takiej sytuacji.
Poza tym mega kwasem...ściana w kuchni:
i kładące się płytki....[kolor w przedpokoju zlewa się paskudnie z płytkami (o tym nie pomyśleliśmy wybierając ten kolor....)]